niedziela, 8 października 2017

Czasami trzeba wcielić się w morderce - ,,Mindhunter'' John Douglas i Mark Olshaker.

Fascynuje mnie psychologia - to fakt, od którego musimy zacząć, bo jeżeli stoicie, gdzieś po całkiem przeciwnej stronie bieguna i mózg człowieka to dla was trochę wody, białka, tłuszczu oraz soli mineralnych, czyli organ jak każdy inny tylko, że umieszczony w głowie, a nie gdzieś w plątaninie flaków to nasze opinie mogą się mocno rozminąć. ,,Midhunter'' to pozycja o tym jak wkroczyć w czyjś umysł, jak wysunąć wnioski, z czegoś pozornie nieistotnego, a to wszystko opowiedziane jest ustami pierwszego zawodowego profilera - Johna Douglasa. Jeżeli nie widzicie w tym nic interesującego to już wiecie, że to nie dla was. Poza tym muszę przyznać, że nie mam żadnego wykształcenia kryminalnego bądź psychologicznego, więc książkę czytałam z założeniem, że nie ma tam żadnego babola i jak się okazało trudno było popełnić jakąś gafę, ale te myśl rozwinę później. Przygotujcie się na opinie z pozycji totalnie zafascynowanego laika.   


Wychodzę z założenia, że najpierw należy zdefiniować (albo przynajmniej spróbować) zarówno słowo profiler jak i odpowiedzieć na kilka pytań; mianowicie co robi taki profiler i po co? Cytując niezawodny internet można powiedzieć, że ,,profiler – oznacza w języku angielskim kryminologa, wykorzystującego wiedzę psychologiczną do chwytania przestępców, najczęściej seryjnych morderców”.  W Polsce nie stosuje się takiego terminu, jeżeli już to mówimy o psychologu o specjalizacji policyjnej stosowanej, a według wielu źródeł to i tych stanowisk nie ma zbyt wiele. W Ameryce zawód ten jest bardziej popularny, natomiast ludzie go wykonujący często nazywani są ,,mindhunters'', co w wolnym tłumaczeniu oznacza ,,łowców umysłów''. Nasz rodzimy psycholog śledczy, który notabene opublikował trzy pozycję (w tym jedną stricte o profilowaniu kryminalnym) twierdzi, że:
,,Stan, w jakim zabójca pozostawia zwłoki, najlepiej odzwierciedla potrzeby, które starał się zrealizować, odbierając komuś życie''. 
A to z kolei pozwala łatwiej schwytać sprawce, co znów dobrze obrazuje ta sama osoba, czyli Bogdan Lach: 
,,Załóżmy, że dochodzi do zabójstwa dróżniczki pracującej w kopalni. Zginęła w miejscu pracy, a my - opierając się na nagraniach z monitoringu i zeznaniach ochrony - jesteśmy w stanie stwierdzić, że zabójstwa nie dokonał nikt z zewnątrz, w kręgu podejrzanych znajdują się zatem wszystkie osoby, które w kopalni pracowały. Ale ich może być dwieście, trzysta. Dzięki temu, że przygotujemy profil - poprzez wskazanie takich cech, które są mało powtarzalne i indywidualne dla sprawcy - zawęzimy krąg podejrzanych na przykład do pięciu osób. Nieporównywalnie łatwiej jest organom ścigania prowadzić sprawę, gdy do zlustrowania jest kilka, a nie kilkaset osób. Rzadko kiedy jednak profil w stu procentach i bezbłędnie opisuje sprawcę''. 
Skoro już wszyscy wiemy, na czym polega profesja profilera tudzież psychologa śledczego możemy skupić się na samej książce i Johnie Douglasie. Po pierwsze, nie jest to książka najnowsza, bo pierwsze wydanie to rok 1995, więc mamy jakieś dwadzieścia lat różnicy, mimo to czytelnik nie wyczuwa różnicy pokoleniowej czy załamania czasowego - niby wyraźnie widać mało  już aktualną barierę między czarnymi a białymi, szczególnie, gdy autor podkreśla, że w tamtym czasie zbrodnie z przełamaniem rasy były rzadkie (oczywiście, od zasady odchodzą wszelkie przestępstwa na tle nienawiści rasowej), lecz z drugiej pojawiają się sprawy stalkingu, czyli obserwowania, co kojarzy się głównie z erą internetu. Będąc jeszcze przy czasie, należy uprzedzić, że autor kilkakrotnie odwołuje się do XIX wieku  - nie są to nawiązania, które trafią do jakieś określonej grupy. Są to sprawy znane wszystkim, które już od dawna wchłonęły do kultury popularnej. Poza tym są to wątki istotne ze względu na poruszany temat, ponieważ Douglas nie tylko przypomina, kogo nazywamy ojcem współczesnej kryminalistyki i dlaczego (mowa oczywiście o Conan Doyle'u i siłą rzeczy o Sherlocku) oraz o pierwszym seryjnym mordercy, który znany jest jako Kuba Rozpruwacz, co ciekawe, autor w pewnym momencie tworzy nawet profil psychologiczny Rozpruwacza i na jego podstawie spekuluje, kto z znanych podejrzanych faktycznie pasuje do wytypowanej przez niego sylwetki.  

,,Mindhunter" nie tylko zarysowuje początki FBI i ważne zmiany (szczególnie kulturowe), ale także mówi o głośnych sprawach kryminalnych. Ta książka właściwie składa się z mniejszych i większych zbrodni, na podstawie których możemy zrozumieć, jak działają zarówno zabójcy  (którzy bardzo często mają zbiór specyficznych cech) oraz ich łowcy, czyli (w tym wypadku) profilerzy. Co istotne, autor nie przyjmuje za pewnik, że o wszystkich przestępstwach wiemy, więc wyjaśnia, a niektórym jedynie przypomina nawet tak osławione zabójstwa jak te dokonane na żonie Romana Polańskiego w latach 60 przez słynną ,,Rodzinę". Ważne jest to, że profiler nie skupia się na jednym typie zbrodniarza - John Douglas opisuje zarówno morderców, porywaczy jak i osoby, którym przyjemność sprawia konstrukcja ładunków wybuchowych oraz sianie paniki pozostawiając takie niespodzianki w miejscach publicznych. Autor nie tylko opisuje sprawy, ale także bierze je w sporą klamrę i wyciąga za ich pomocą wnioski. Szybko więc okazuje się, że przestępcy pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin, a kobiety rzadziej zostają seryjnymi morderczyniami.


Biorąc po uwagę, iż główny bohater jest zarazem narratorem i autorem książki zawsze istnieje spore prawdopodobieństwo, że książka może zboczyć z obranego tematu i szybko zamienić się w pozycję pamiętnikową. Trzeba przyznać, że faktycznie trochę tak jest, ale do pewnego momentu i z odpowiednim wyczuciem. Douglas, szczególnie na początku, mówi dużo o sobie, jednak jest to istotne w kwestii tego jak znalazł się w FBI. Później wszystko się redukuje, a czytelnik skupia się całkowicie na sprawach. To, co uważam za główny atut książki, to wspomniane już wcześniej klamry  zachowań i komentarze autora - nie zawsze trzeba się z nimi zgadzać, ale czasami miło jest porównać własne wnioski z tymi cudzymi. Szybko się okazuje, dlaczego ludzie potrafią oszukać wariograf, dlaczego kryminaliści są wypuszczani warunkowo na wolność i dalej zabijają, albo jak  fani ,,Milczenia owiec'' uwielbiają filmową historię, a jednocześnie nie chcą wysłuchać tych prawdziwych, o których mówi ,,Mindhunter''. Poza tym czytając tę pozycję bezproblemowo można wczuć się w rolę profilerów, gdyż najpierw opisywana jest zbrodnia ze wszystkimi istotnymi elementami, a dopiero później dostajemy wyjaśnienie, czyli profil psychologiczny sprawcy. Douglas często opisuje również metody, mające na celu wywabienie potwora z szafy - czasami policja obserwuje groby, innym razem z pomocą prasy pisze specjalne komunikaty.

Pisałam wcześniej, że trudno tu o popełnienie babola. I faktycznie uważam, że tak jest. Autor opisuje reakcję na różne czynniki stresogenne, schematy zbrodni bądź dzieli się prywatną historią kolegi, którego próbowała zamordować żona - przy takich pojęciach trudno się pomylić bądź strzelić tzw. gafę.  Reasumując, jest to pozycja idealna dla wszystkich wielbicieli psychologii bądź kryminalistyki. Polecam również wszystkim kanapowcom randkującym z Netflixem, bo już niedługo (dokładniej 13 października, o czym pisałam w osobnym wpisie) wychodzi serial na podstawie tej książki. Poza tym fani ,,Hannibala'' muszą wiedzieć, że Douglas był pierwowzorem agenta Jacka Crawforda! Czyż to do czegoś nie zobowiązuje?

Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem Znak, lecz wszystkie wyrażone opinie są moimi własnymi.

16 | dodaj komentarz

  1. Przyznaję, że książka zapowiada się dla mnie bardzo interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się naprawdę ciekawie, ale chyba nie na tyle, bym porzuciła wszystkie plany czytelnicze na rzecz tej lektury. :) Może kiedyś.

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko oglądam seriale, bo w połowie tracę zainteresowanie i klops. Jednym z niewielu wyjątków jest seria "Criminal Minds", której głównymi bohaterami są właśnie profilerzy, a do której mogę wracać i wracać i za każdym razem oglądam z wypiekami emocji na twarzy. Gdy usłyszałam o premierze "Mindhunter" z podekscytowania zadrżały mi ręce trzymające tablet.

    Ten przydługi wstęp ma na celu podkreślenie, z jaką radością przeczytałam Twoją recenzję:) Kolejna obowiązkowa pozycja w liście książek do przeczytania!

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie ze względu na ostatnie zdanie recenzji, jestem zainteresowana tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba zdecydowanie nie jest to książka dla mnie, nie mój klimat, choć pewnie jest świetnie napisana. Może kiedyś się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko sięgam po ten gatunek ale zaintrygowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki i seriale kryminalne. Zrobiłam sobie od nich przerwę, ale powoli planuję wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie, ale chyba nie znajdę na nią czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka kompletnie nie dla mnie, ale recenzja jak najbardziej na plus ^^ Pozdrawiam Książkowa Dusza

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka zdecydowanie w moich klimatach. Od pewnego czasu interesuje mnie psychologia kryminalna :)
    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam takie książki, więc jak tylko znajdę czas z chęcią się z nią zapoznam ☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam recenzję z chorobliwą fascynacją i już wiem, że ta sama fascynacja towarzyszyłaby mi w czasie lektury. A potem bałabym się wracać do domu przez las :P Chyba jednak nie dla mnie, ale wyłacznie dlatego, ż ewiem, jakim jestem tchórzem... i jaka kreatywna jest moja wyobraźnia po takich lekturach :D Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  13. Psychologia kryminalna, nie to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurcze, myślałam, że nie ciekawi mnie psychologia ale ta pozycja bardzo mnie zaciekawiła i wręcz muszę po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo