Dziś ponownie będzie serialowo, bo od pewnego czasu zamiast pożerać książki, siedzę na tyłku i oglądam seriale. Możecie się więc spodziewać sporo postów polecajnkowych albo anty-polecajkowych, gdzie pełno jest różnistych seriali ;)
Reign / Nastoletnia Maria Stuart
Konie zamiast samochodów, pałace i zamki zamiast domostw oraz rycerze w (nie zawsze) lśniącej zbroi. Maria, królowa Szkotów ma poślubić Franciszka, księcia Francji dla korzystnego aliansu. Musi chronić swoją koronę oraz samą siebie przed Anglią, która chcę jej głowy na palu. I to by było chyba tyle z tła historycznego tego serialu. Reszta to miłosne zawirowania, wojny, skandale i pełno fikcyjnych postaci, mających dodać fabule pikanterii oraz interesujących wątków.
Trudno przydzielić serial do jakiejkolwiek kategorii; ma w sobie nieco fantasy, historii, jest kostiumowy i nie szczędzi sobie dramy. Nie jest arcydziełem, ale przyjemnym zapychaczem czasu. Momentami dużo tu niepewności, z jednej strony wydaje się, że duch grasuje po zamku, z drugiej bohaterowie robią wszystko, by udowodnić, że to niemożliwe. Cieszy mnie to, że będąc przy końcówce drugiego sezonu nadal nie wiem czy świat przedstawiony przez scenarzystów toleruje czary i smoki, czy może tylko mnie nabierają. Na pewno wątki miłosne nie są mocną stroną twórców, bo wychodzą im nieco karkołomnie (można to łyknąć, ale kiedy logicznie się nad tym zastanowisz, widzisz sporo niedociągnięć i luk). Stroje bardziej udają historyczne niż nimi są, jednak i tak cieszą oko i rekompensują nieudane wątki. To co intryguje to ciągłe konspiracyjne działania; tu zatrute jedzenie, tam przekupieni ludzie - czasami sam nie wiesz kto naprawdę jest wrogiem. Na mocną stronę Reign zapisze także kilka dobrze napisanych postaci; głębocy bohaterzy z tajemnicą oraz aktorzy grający przynajmniej przeciętnie. Do takich mocnych postaci przypisze tu Kaśkę (królową Katarzynę, matkę Franciszka), która jeśli będzie trzeba zabije swojego męża magicznymi płynami. Mocna postać kobieca z celem i historią. Nigdy nie wiem czy uściśnie dłoń swojemu antagoniście, czy właśnie planuje złamać mu kark... A poza tym jest tu moja pięta Achillesowa, czyli duet braciszków!
Trudno przydzielić serial do jakiejkolwiek kategorii; ma w sobie nieco fantasy, historii, jest kostiumowy i nie szczędzi sobie dramy. Nie jest arcydziełem, ale przyjemnym zapychaczem czasu. Momentami dużo tu niepewności, z jednej strony wydaje się, że duch grasuje po zamku, z drugiej bohaterowie robią wszystko, by udowodnić, że to niemożliwe. Cieszy mnie to, że będąc przy końcówce drugiego sezonu nadal nie wiem czy świat przedstawiony przez scenarzystów toleruje czary i smoki, czy może tylko mnie nabierają. Na pewno wątki miłosne nie są mocną stroną twórców, bo wychodzą im nieco karkołomnie (można to łyknąć, ale kiedy logicznie się nad tym zastanowisz, widzisz sporo niedociągnięć i luk). Stroje bardziej udają historyczne niż nimi są, jednak i tak cieszą oko i rekompensują nieudane wątki. To co intryguje to ciągłe konspiracyjne działania; tu zatrute jedzenie, tam przekupieni ludzie - czasami sam nie wiesz kto naprawdę jest wrogiem. Na mocną stronę Reign zapisze także kilka dobrze napisanych postaci; głębocy bohaterzy z tajemnicą oraz aktorzy grający przynajmniej przeciętnie. Do takich mocnych postaci przypisze tu Kaśkę (królową Katarzynę, matkę Franciszka), która jeśli będzie trzeba zabije swojego męża magicznymi płynami. Mocna postać kobieca z celem i historią. Nigdy nie wiem czy uściśnie dłoń swojemu antagoniście, czy właśnie planuje złamać mu kark... A poza tym jest tu moja pięta Achillesowa, czyli duet braciszków!
Mój fetysz braci zostaje zaspokojony przez ten serial :D |
The 100
Obejrzałam to z ciśnieniem powyżej normy o drugiej w nocy planując zamach na ludzi, którzy nie dają mi się wyspać, ale pomijając już ten fakt... Serial teoretycznie powinien mi pasować, w końcu to sci-fi i dramat, a według wszelakich wskaźników to właśnie preferuje. Ale co, jak i dlaczego? Po katastrofie nuklearnej wszyscy zamieszkali w kosmosie, lecz zaczyna im brakować tlenu. Dlatego setkę więźniów wysyła się na Ziemię, aby sprawdzili czy szkodliwe promieniowanie... nadal jest szkodliwe. Na tym polu mogę jedynie pogratulować, gorzej zaczęło być w kreacji bohaterów. Główna bohaterka to taka tempa strzała wszystkowiedząca księżniczka z zadatkami na ninje. Jeszcze nigdy nie widziałam tak irytującej postaci, która denerwowałaby mnie od pierwszych minut. Reszta natomiast jest dość płaska; znalazłam jedynie trzech całkiem ciekawych bohaterów, którzy póki co są tłem. Jest to jeden z tych seriali, których wam nie polecę. Chyba, że macie cierpliwość do naprawdę głupich postaci lub chcecie coś po krytykować.
To moi ulubieńcy <33 |
The Young Pope / Młody papież
Punktem wyjścia tego serialu jest wybranie przez kler na papieża, młodego (jak na papieskie standardy) księdza na głowę stolicy apostolskiej. Lenny Bernardo przybiera imię Pius XIII i natychmiast zabiera się za porządki w kościele. Tematyka z pewnością niecodzienna, lecz Sorrentino (twórca) wykreował niecodzienną postać.
Papież to bohater niejednoznaczny i nieobliczalny; sam Sherlock miałby problem z przewidzeniem jego następnego ruchu. Pius XIII momentami jest człowiekiem jak każdy, w następnej chwili bombarduje wszystkich ortodoksyjnymi zasadami, nie bacząc na ewentualne konsekwencje. Wiele twierdzi, że to postać brzydka i ładna zarazem. Niby się jej nie lubi, lecz jednak cały czas nas ciekawi, bo ma w sobie tę charyzmę. Znajdują się tacy, którzy uważają Młodego papieża jako coś wymierzającego grot w stronę Państwa Apostolskiego, lecz Sorrentio nie ukazuje sutann, jako przykrywki dla barbarzyńców. Kler jest różnorodny, wypełniony młodymi, starymi, bojaźliwymi oraz odważnymi ludźmi. I choć intryga jest tu wyraźnie widoczna to zrobiona jest ze smakiem, wyczuciem. Reżyser bawi się symboliką oraz metaforą, piękne, filmowe ujęcia łączy w godzinnych odcinkach, co pokazuje jak seriale awansowały; teraz spokojnie mogą zastąpić jakością filmy, a nawet być od nich lepsze, poprzez stopniowy rozwój akcji, większą ilość wątków oraz bohaterów, którzy cały czas ewoluują. Jedyne co mi się tu gryzie to momentami nachalne sceny erotyczne; jakoś nie pasowały mi do całości. Nie każdego zachwyci ta produkcja, choćby ze względu na intro, w którym figura Jana Pawła II zostaje poturbowana przez spadający meteoryt, jednak może okazać się to ciekawą przygodą, a dla fanów serialów czymś nowym, co warto zobaczyć i wyrobić sobie własną, niezależną opinie.
Papież to bohater niejednoznaczny i nieobliczalny; sam Sherlock miałby problem z przewidzeniem jego następnego ruchu. Pius XIII momentami jest człowiekiem jak każdy, w następnej chwili bombarduje wszystkich ortodoksyjnymi zasadami, nie bacząc na ewentualne konsekwencje. Wiele twierdzi, że to postać brzydka i ładna zarazem. Niby się jej nie lubi, lecz jednak cały czas nas ciekawi, bo ma w sobie tę charyzmę. Znajdują się tacy, którzy uważają Młodego papieża jako coś wymierzającego grot w stronę Państwa Apostolskiego, lecz Sorrentio nie ukazuje sutann, jako przykrywki dla barbarzyńców. Kler jest różnorodny, wypełniony młodymi, starymi, bojaźliwymi oraz odważnymi ludźmi. I choć intryga jest tu wyraźnie widoczna to zrobiona jest ze smakiem, wyczuciem. Reżyser bawi się symboliką oraz metaforą, piękne, filmowe ujęcia łączy w godzinnych odcinkach, co pokazuje jak seriale awansowały; teraz spokojnie mogą zastąpić jakością filmy, a nawet być od nich lepsze, poprzez stopniowy rozwój akcji, większą ilość wątków oraz bohaterów, którzy cały czas ewoluują. Jedyne co mi się tu gryzie to momentami nachalne sceny erotyczne; jakoś nie pasowały mi do całości. Nie każdego zachwyci ta produkcja, choćby ze względu na intro, w którym figura Jana Pawła II zostaje poturbowana przez spadający meteoryt, jednak może okazać się to ciekawą przygodą, a dla fanów serialów czymś nowym, co warto zobaczyć i wyrobić sobie własną, niezależną opinie.
SKAM
Jedyna pozycja nieanglojęzyczna, ale za to naprawdę dobra, choć opowiada o rzeczach prozaicznych. Wszystko kręci się wokół norweskich nastolatków oraz ich całkiem normalnych problemów.
Nie będę kłamać, nie od razu się wciągnęłam w tę historię, bo dopiero po jakiś trzech, czterech odcinkach; na początku brak wilkołaków, wendigo czy smoków mocno mi wadził. Tak samo jak cisza, którą często tam zastaniecie...
To co działa na mocną stronę SKAM to:
- realizm i oddawanie problemów młodzieży bez zbędnego przerysowania,
- w końcu coś bez angielskiego w tle; może nie dla każdego będzie to atut, jednakże niewątpliwie język norweski stanowi powiew świeżości,
- opowieść wielu bohaterów; zazwyczaj jest tak, że nawet jeśli w serialu występuje grupka przyjaciół to fabuła skupia się w dużej mierze jedynie na tym jednym głównym i to wyraźnie widać. Tutaj również tak jest tyle, że co sezon główną postacią jest ktoś inny z znanych nam wcześniej nastolatków, co daje większe pole do popisu scenarzystce i niemal nie kończący się koncept, a także możliwość wprowadzenia nowych twarzy na ekran bez nieracjonalnych wyjaśnień,
- brak nastolatków, których grają aktorzy koło czterdziestki; z całym szacunkiem do Iana czy Paula, ale duet wampirów z The Vampire Diaries fabularnie ma jakieś 25 lat, a w rzeczywistości obydwoje mają o wiele więcej na karku i nie oszukujmy się, zmarszczki mimiczne bardzo ich zdradzają.
Większość zaczęła ten serial oglądać dopiero od trzeciego sezonu ze względu na wątek homoseksualny; wtedy też trafił na arenę międzynarodową, by teraz we wszystkich krajach piratowano go na potęgę. Choć jeszcze nie zaczęłam trzeciego sezonu, już pokuszę się o stwierdzenie, że warto obejrzeć także te wcześniejsze epizody; naprawdę są dobre.
To było na tyle z dzisiejszego postu. Nie wiem czy ktoś z niego skorzysta, ale postanowiłam przenieść tutaj nieco serialowych smaczków, bo sama szukam podobnych treści na blogach, a uwierzcie, nie ma ich zbyt wiele. Dlatego też jeżeli znacie kogoś kto seriale lubi i o nich pisze (lub sami piszecie) to zostawcie mi linkacza. Do następnego!
The 100 zaczęłam oglądać, ale to jeden z niewielu seriali, które w ubiegłym roku mnie naprawdę znudził. SKAM odkryłam niedawno i jestem zakochana niesamowicie <3 Reszta jeszcze przede mną :D
OdpowiedzUsuńJa Ci polecam The OA - bardzo dziwny i podzielił dosyć ludzi na dwa obozy ;) i ostatnia nowość Netflixa - Seria Niefortunnych Zdarzeń - coś cudownego, pełnego sarkazmu i czarnego humoru ^^
Znam tylko "The sto" - koszmar. Obejrzałam ze trzy odcinki i odpuściłam na dobre.
OdpowiedzUsuńTeż strasznie mnie wkurza, gdy dobierają aktorów 20 lat starszych od bohaterów, którzy grają, ale o tym już wiesz, bo właśnie o tym gadamy xDDDD
Piszę dla ciekawskich: Stefano został przemieniony, gdy miał 17 lat, Paul na początku kręcenia miał 27, Ian - 31, a Damona nie wiem dokładnie w jakim wieku przemieniono, bo nie natknęłam się w książkach na informację, ale był maks 5 lat starszy od Stefano.
Najbardziej wkurzała mnie Lawrence w roli Katniss, przecież ona miała 16 lat -.-
Seria Niefortunnych Zdarzeń ciekawi mnie tylko dlatego, że to najdroższy serial Netflixa; przebił nawet The Crown! O The OA też nieco słyszałam; wiele osób rozczarowanych jest przez zakończenie. Planuje na ferię przeczesać wszystko co Netlixowe, korzystając z próbnego miesiąca :D
OdpowiedzUsuń"Reign" oglądam od dawna i bardzo lubię ten serial. Bracia na plus <3 ♥
OdpowiedzUsuń"Młody papież" mnie kusi. Chyba obejrzę sobie chociaż jeden odcinek, by zobaczyć co i jak. :D
joolsandherbooks.blogspot.com
Nie będę się produkować, bo przecież Domi doskonale wiesz, że nie oglądam seriali...
OdpowiedzUsuńAle... gdzie jest Sherlock w twoim poście? Powinien przecież być na 1-wszym miejscu, a ja go tam nie widzę... 😂 ;-;
Pozdrowienia!
Uwielbiam Skam ♥ Zaczęłam 3 sezon, ale drugi był wspaniały! :) Uwielbiam Noorę i Wiliama :D
OdpowiedzUsuńThe Young Pope brzmi tak... wow, nie sądziłam, że może być serial o papieżu :D. Skam może być ciekawy! Mnie też czasem irytuje to, że bohaterowie seriali w rzeczywistości mają o wiele więcej lat i to widać ;____; nawet kamera i montaż wielu rzeczy nie zmienią.
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio trochę serialowa jestem - niedawno skończyłam Westworlda, już pominę to, że cisnę od kilku miesięcy Supernatural - to obowiązkowy, na razie jestem na 6 sezonie :D.
Pozdrawiam i czekam na inne notki serialowe ;) - no i książkowe też, oczywiście.
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Ja byłam zachwycona The OA, ale jestem w nielicznym gronie :D I zakończenie było może nie najlepsze, ale dla mnie miało trochę bardziej osobisty i metaforyczny przekaz :D Przeczesuj! O i polecam Ci jeszcze Jessicę Jones - jak jakoś nie lubię seriali o super bohaterach to ona jest niesamowita <3
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam seriale, ale bardzo zaciekawił mnie "Mlody papież" więc może się jednak skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zapoczytalna.blogspot.com
O Westworld było bardzo głośno; to jedna z tych większych premier, ale podobno długo się rozkręca więc na razie się nie tykam. Supernatural widziałam i uwielbiam! Przerobiłam wszystkie odcinki w miesiąc <3 Teraz przebieram nogami na myśl, że za dwa dni wyjdzie - w końcu - nowy epizod!
OdpowiedzUsuńPojawiło się nawiązanie do Shera, nawet przytoczę ,,Papież to bohater niejednoznaczny i nieobliczalny; sam Sherlock miałby problem z przewidzeniem jego następnego ruchu''. O samym serialu nie ma jednak nic, bo już był w TOP 3 serialów w 2016 r., a tu chciałam dać świeżynki, o których wcześniej nie mówiłam.
OdpowiedzUsuńOoo, tak, długo się rozkręca, aż do ostatniego odcinka XD. Ale mnie się i tak podobało.
OdpowiedzUsuńMATKO. Przerobiłaś tyle sezonów w miesiąc :o?! Jak?!
#SadisticWriter
To się nazywa... wkręcony serialomaniak xD Jak coś mi się spodoba to zazwyczaj naprawdę szybko ''pożeram'' taki serial, a Supernatural... Naprawdę mam do tego słabość, szczególnie ze względu na Winchesterów.
OdpowiedzUsuńBracia zawsze na propsie :D Niedługo będzie można zrobić oddzielny materiał o serialowym rodzeństwie - mam tego tak dużo! Młody papież jest tak specyficzny, że trudno będzie pewnie coś wywnioskować po jednym odcinku. Ja po siedmiu nadal mam z tym problem, ale oglądaj!
OdpowiedzUsuńJa właśnie też jestem po obejrzeniu pierwszego odcinka z trzeciego sezonu... Mnie drugi momentami nudził; Noora była ciekawą postacią w pierwszym sezonie, ale kiedy dostała osobny epizod to tak... Nie do końca była tą osobą, której się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńJa tego ,,The 100'' obejrzałam jeden cały i przy drugim w połowie już odpuściłam; tragedia!
OdpowiedzUsuńMnie tam Lawrence tak ogólnie wkurza... W sensie, nie uważam jej za zbyt dobrą aktorkę. Kojarzy mi się z wiecznie takim samym wyrazem twarzy :p
Polecam nie dla samej treści, ale zobaczenia ''co z czym się je''. Nie wiele jest produkcji tego typu.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię takich klimatów bohaterów, choć byłam w stanie się zastanowić ad Luce Cage (mogłam przekręcić jakieś literki), ale w końcu nie włączyłam sobie. Za dużo takich produkcji i - nie będę kłamać- mimowolnie na starcie je skreślam... Mówiąc jeszcze o Netflixie przypomniało mi się, że całkiem zaciekawiła mnie fabuła 3% + jest tam język hiszpański, więc już wgl brawa. Wychodzi na to, że w ferie nie będę opuszczała łóżka :D
OdpowiedzUsuńNawiązanie widziałam, ale to nie to samo xd No dobra, świeżynki wybaczę, osobo, która przekonała mnie do oglądania Sherlocka... <3
OdpowiedzUsuńPozaliczam wszystko na uczelni i biorę się za nadrabianie seriali, także może zacznę sobie również i to. xd
OdpowiedzUsuńO taaak, Winchesterowie <3. Ostatnio mam cały czas głupie sny z nimi w roli głównej. To się poluje na demony, to się całuje z Samem XD
OdpowiedzUsuń3% widziałam i według mnie jest genialny i taki świeży :D Język hiszpański kocham, dodaje on trochę takiego innego klimatu tej produkcji. I sama fabuła jest cholernie ciekawa i w gruncie rzeczy do końca nie wiadomo kto ma rację :) Więcej pisać nie będę, bo tylko zepsuję frajdę z oglądania :D
OdpowiedzUsuńJa lubię komiksy o superbohaterach, czasem jakiś film obejrzę, ale jakoś tak... no za dużo tego. Chociaż u Marvela lubię te nawiązania do wydarzeń z uniwersum, to wszystko fajnie się trzyma kupy i dla fana jest to naprawdę przyjemne. Może w sumie dlatego mi się Jessica Jones tak podobała, bo w ogóle nie jest typowym super bohaterem, powiedziałabym, że jest właściwie, odrobinkę ich przeciwieństwem :D Złożona i genialnie zagrana i napisana postać :D
Nominowałam Cię do LBA.
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie na blogu :)
O dziękuje :)
OdpowiedzUsuńTen pierwszy sen mógłby się skończyć tragicznie w moim wykonaniu, ale drugi? Bardzo chętnie :D Choć do Winchesterów mam słabość głównie przez te ich sceny braterskie <3
OdpowiedzUsuńCzuję dumę z tego tytułu :D
OdpowiedzUsuńTeraz to mi narobiłaś smaczka na ten serial + też baaardzo lubię język hiszpański, choć umiem jedynie kilka słówek.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych nawiązaniach z produkcjami Marvela i może dla fanów to jest fajne i spójne, ale dla świeżaka, który dopiero chcę zacząć... To może być wyzwanie. Ja próbowałam zapoznać się z Dr Strange, tylko z powodu Cumberbatcha, lecz ostatecznie odpadłam po jakiś dwudziestu minutach; nie dość, że filmy rzadko mnie interesują to jeszcze ten tematyką mi nie podpasował...
Powiem ci, że nie jesteś jedyna - ja ostatnio też sporo seriali oglądam... Albo inaczej oglądam sporo, ale głównie skupiam się na jednym! Oddaję się mojej miłości do Klaine z Glee i oglądam całość. :D Serial mega mi się podoba, chociaż momentami irytuje, ale no cóż... Klaine (Kurt&Blaine) to moje OTP, więc dla nich przebrnę przez wszystkie 121 odcinków! :D
OdpowiedzUsuńDobra, ale się rozpisałam o Glee xD Muszę się ograniczać, bo w sumie na temat Glee/Klaine mogłabym pisać i pisać bez końca :P
Co do wspomnianych przez ciebie seriali - o wszystkich słyszałam, ale żaden z nich do mnie nie przemawia. Raczej na pewno się teraz za nie nie zabiorę, ale kiedyś może... W końcu #neversaynever ;)
Całusy!
Najlepiej zacząć od Avengersów - mają dość dużo humoru i są dosyć naładowane akcją, że człowiek się wciąga i jakoś nie nudzi :) Doktor ponoć wyszedł średni, także :)
OdpowiedzUsuńJa hiszpańskiego jako dziecko uczyłam się z telenoweli xD (lata 90', proszę o wybaczenie!) Ale nadal pamiętam kilka słówek :D A 3% się nie zawiedziesz :D
Po tym jak widziałam cudowny wątek homoseksualny w SKAM w trzecim sezonie, chyba nawet Kurt i Blaine by mnie tak nie oczarowało, naprawdę :D
OdpowiedzUsuńA jak tam, zabrałaś się za pogodę na miłość?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, zaczęłam za to znanego wszystkim Lucyfera, Mr. Robot i mam kilka innych seriali w planach, a jeszcze więcej czeka na ferie; pomińmy już temat tych, z którymi mam zaległości.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przypomniałaś mi o Reign, bo ciekawił mnie ten serial, a jakoś o im zapomniałam :D Młody Papiez bardzo mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńDla mnie na początku był to zapychacz czasu, bo wszystko kręciło się wokół miłości, ale kiedy wkroczyła polityka... Okazało się, że Reign jest naprawdę dobrym, młodzieżowym serialem. Teraz nie mogę się doczekać sezonu czwartego!
OdpowiedzUsuńi jak Lucyfer? Ja jestem za ale o tym już Ci pisałam :) Co do Mr.Robot zaczęłam i nie był zły ale nie było też wielkiego WOW i kiedy zrobiłam sobie przymusową przerwę nie mogę jakoś do niego wrócić.....
OdpowiedzUsuńLucyfera obejrzałam na razie 2 odcinki i Mr. Robota też tyle. Z Luckiem mam taki problem, że narzucają tu strasznie romansowe nuty czego ja kompletnie nie chcę, wole więcej o aniołach (np. ich umiejętności zatrzymywania czasu) czy samym Bogu, bo bardzo ciekawi mnie jak to wszystko zostanie przedstawione. Jeśli główni bohaterzy będą parą to chyba dedne tam. Za to Mr. Robot jest okey i bardzo lubię kreację głównego bohatera, ale też nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia jak na innych. Właściwie to również trudno mi się zmotywować do kolejnych epizodów i jakoś na razie oglądam inne produkcje.
OdpowiedzUsuńNie chce zdradzać fabuły ale powiem tak, że cały czas będzie motyw dwójki głównych bohaterów ale też w kolejnych odcinkach będzie więcej członków rodziny Lucyfera i więcej braci :)
OdpowiedzUsuńZapewnienie o braciach mnie motywuje :D Chociaż nie wiem czy to dobrze, bo jak podliczyłam wszystkie obejrzane odcinki w styczniu to wyszła mi ponad setka :p
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy obejrzałaś the 100 do końca sezonu 3, ale ta płaskość bohaterów z czasem maleje, choć nie zawsze na plus -- niektórzy są naprawdę irytujący! Bardziej od Clarke. :D Co sądzisz o Marcusie? Muszę wiedzieć, to moja ulubiona postać i po prostu jestem ciekawa :D
OdpowiedzUsuńMnie natomiast "SKAM" odrzucił po dwóch odcinkach. Jakoś odcinam się od tego młodzieżowego świata, gdzie są dzikie imprezy i alkohol i nigdy nie podobała mi się taka koncepcja serialu... :)
Przy The 100 nawet nie dokończyłam pierwszego sezonu, odpadłam przy drugim odcinku, bo tak bardzo nie mogłam wytrzymać Clarke :p Więc na dobrą sprawę, nawet nie mam zbyt dużej podstawy by wypowiadać się o Marcusie, bo ledwo go kojarzyłam.
OdpowiedzUsuńJa do SKAM przekonałam się po 3/4 odcinkach. Tych imprez najwięcej jest w 1 sezonie. W drugim są może dwie, ale bohaterka na nie nie chodzi, a w trzecim to bardziej spotkania przy ciastkach niż impreza. Dlatego jeśli masz jeszcze trochę motywacji to polecam, albo spróbować przebrnąć przez pierwszy, albo zacząć od innego sezonu.
będziesz się przejmować... ja powinnam uczyć się do sesji a oglądam seriale...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=JNN3_Du-2Nk
OdpowiedzUsuńjeżeli nie przeszkadzają ci spoilery a szukasz czegos co na 100% przekona cię do oglądnięcia albo jesteś ciekawa jak to wygląda to obejrzyj ten filmik i zaznaczę że ci trzej to bracia a ta co ją tak na siłę wyprowadza to ich matka :D ja po dzisiejszym odcinku ten fragment oglądam po raz setny i musze przyznać że ta piosenka idealnie dopasowana do scen <3
Do 2:23 było pięknie, później zobaczyłam Chloe :|
OdpowiedzUsuńWłaściwie to już zaczęłam drugi sezon (obejrzałam 6 odcinków). Myślałam, że skończy się to romanso-podobne coś, ale później trafiłam na zdjęcie z ostatniego czy przedostatniego odcinka jak prawie dochodzi pomiędzy nimi do pocałunku... Nie wierze, że to powiem, ale romans w Lucyferze pasuje mi tak bardzo jak stado świń w operze.
Ten problem jakoś sam odszedł, bo teraz siedzę w domu chora na gardło + zaczynam mieć pierwsze oznaki ospy, która pewnie uziemi mnie na jakieś dwa tygodnie, a później kolejne dwa tygodnie sielanki - ferie :p
OdpowiedzUsuńPowiem tak, mi związki w serialach nie przeszkadzają jeżeli jest coś poza tym a w tym serialu właśnie ta scena to pokazuje... i dla takich scen kocham oglądać seriale.. najbardziej lubiłam ten moment z bratem Lucyfera jak nie pozwala się wyprowadzić z sali szpitalnej... nie ważne że istniał między nim a Lucyferem konflikt mieli jakieś problemy czy cokolwiek to w momencie kiedy Lucyfer poprosił go o to, wierząc że ten da z siebie wszystko i to jak bardzo się starał spełnić jego prośbę.... <3
OdpowiedzUsuńW większości seriali też bardzo lubię pary, ale w tym kurcze mi to na pasuje. Nie będę się jednak zniechęcać, zostało mi w końcu jakieś siedem odcineczków.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się przekonasz, ja lubię ten serial.. ja miałam tak w Arrow że na początku Laurel mnie wkurzała ale kiedy odeszła z serialu cała fabuła straciła dla mnie sens i przestałam to oglądać....
OdpowiedzUsuń