niedziela, 19 listopada 2017

Nauka daje społeczne przyzwolenie na bestialstwo czy może po prostu tak nam się wydaje? // ,,Ludzie na drzewach'' Hanya Yanagihara

Hanya Yanagihara może nadal nie dorównuje popularnością Kingowi albo Rowling, aczkolwiek należy przyznać, że druga wydana przez nią książka (a pierwsza w naszym kraju), czyli ,,Małe życie'' zrobiła niemały remanent na polskim rynku wydawniczym. Ja w ,,Małym życiu''  się rozkochałam do tego stopnia, że ośmieliłabym się je postawić na pułapie lektur obowiązkowych, a takie zachowania są dla mnie niezwykle rzadkie. Do ,,Ludzi na drzewach'' podeszłam z dozą ekscytacji, ale także lekkiej obawy, bo napisać jedną wspaniałą książkę to sukces, napisać dwie wspaniałe książki to już cud

Czym, tak naprawdę, są ,,Ludzie na drzewach"? Na te pytanie trudno odpowiedzieć, ale zawsze można próbować. Zacznijmy od tego, że ,,Ludzie na drzewach'' zdecydowanie nie należą do tych książek, które chcą opowiedzieć tylko jakiś wycinek z życia pewnego bohatera. Hanya wyraźnie lubi bawić się z czytelnikiem, w wyniku czego powstają pozycję wielowątkowe, które można interpretować dwojako. Autorka nie skupia się na jednym wątku, na jednej osobie czy nawet na jednym problemie tylko porusza wiele różnych ważnych bądź całkiem błahych kwestii, dlatego też zdążyłam sobie wyrobić zdanie, że nakreślenie w trzech-czterech zdaniach fabuły książek Yanagihary to jak nie napisać nic.  Upraszczając jednak tę kilkuset stronicową historię można powiedzieć, iż autorka poruszana zagadnienia etyki naukowej oraz śmiertelności, bowiem cały człon fabularny opiera się na Nortonie Perinie, który jeszcze przed uzyskaniem dyplomu z studiów medycznych, dołącza do wyprawy naukowej, w niezbadane rejony Pacyfiku - celem eskapady jest zbadanie, nieznanego dotąd plemienia tubylców, którzy według legendy znają lek na nieśmiertelność.

,,Przyszła mi do głowy śmieszna myśl, że może tubylcy żyją tak długo, ponieważ nikt im nigdy nie powiedział, że nie powinni.''

Głównego bohatera poznajemy najpierw poprzez skrawki gazet, które mówią o ,,słynnym naukowcu stojącym pod zarzutem przestępstwa seksualnego'', a później za pomocą jego bliskiego przyjaciela - Ronalda Kubodera - który przekonuje z taką żarliwością o niewinności Nortona, że aż trudno być złym na domniemanego przestępcę - w końcu Perina to szanowny zdobywca nagrody Nobla i - można by rzec - wolontariusz, który zaadoptował ponad czterdziestkę dzieciaków.  Co znamienne dla spraw molestowania na tle seksualnym żadna ze stron nie ma dowodów na jakiekolwiek nadużycia (lub ich brak). Mamy więc słowo przeciwko słowu i tylko od nas zależy, kogo uznamy za winnego. Można przypuszczać, że tak poważny problem społeczny będzie stanowił główną tematykę książki, jednak nie. Aspekt nadużycia faktycznie rozpoczyna opowieść i ją kończy, jednak nie stanowi głównego wątku, a to głównie przez obrany przez autorkę format, bowiem Yanagihara zdecydowała się na konwencje książki autobiograficznej, co z jednej strony dodaje pozycji autentyczności, z drugiej potrafi trochę wybić z czytania, bowiem książka posiada wiele przypisów (czasem nawet kilkustronicowych). Poza tym taki sposób serwowania informacji powoduje, że Perine poznajemy od lat dziecięcych, aż po starość, którą tak badał za młodu, co z kolei nie dla wszystkich może być równie interesujące. Przyznam, że mnie dzieciństwo bohatera nie nużyło, aczkolwiek należy się spodziewać wolnej, momentami trochę przegadanej akcji.  To co dla biografii jest istotne, a już przy ,,Małym życiu" nie wystąpiło to dokładnie określony czas akcji, który przypada na lata 80 i 90. Będąc jeszcze przy datach, należałoby uprzedzić, że trochę ich w książce jest. Nie tak dużo jak w powieściach historycznych, ale znacznie więcej niż w przeciętnej historii. Przypuszczam, że większość nie przepada za piętrzącymi się cyferkami - tak jak ja - jednak, na szczęście, autorka zachowała porządek chronologiczny, więc na datach skupiać się nie trzeba. 

 ,,[...] etyka i molarność są kulturowo względne'' 

Jak wspominałam, główne pytanie zadawane właściwie już od początku tej powieści to ,,co i kogo można poświęcić w imię nauki''? I nie chodzi tu o wyrzeczenia naukowców, ale o to czy antropolog ma prawo niszczyć strukturę nieznanej cywilizacji tylko dla uznania i kilku rozpraw naukowych? A może jednak pewne rzeczy trzeba przemilczeć i pozostawić takimi jakie je zastano? Poza tym autorka mocno testuje nasze poczucie moralności i każe zadać sobie pewne niewygodne pytania, jednakże mimo tej niejednoznaczności, podchodzącej pod zagadkowość nie mogłabym powiedzieć, że jest to książka niezwykła. Zdecydowanie nie postawiłabym jej na tej samej półce (w sensie metaforycznym) z ,,Małym życiem'', bo to pozycja całkiem inna. Oczywiście, widać charakterystyczny styl autorki (i te osobliwe zapisywanie skrótu itd. oraz itp.),  na podstawie dwóch książek mogłabym nawet stwierdzić, że autorka ma pewnie ciągoty do homoseksualizmu, a przynajmniej lubi umieszczać w swojej książce bohaterów o takiej orientacji,  jednak ,,Ludzie na drzewach'' to nie tak dobra powieść jak ,,Małe życie'' i już z pewnością nie tak emocjonalna. Owszem, jest to lektura ciekawa, bo można przy niej zastanowić się nad kilkoma kwestiami, o których człowiek na co dzień nie myśli, a może powinien, jednakże nie porównywałabym jej do drugiego tytuły autorki, bo to nie ma sensu. Niby obydwie pozycje mają wspólne mianowniki, a jednak uderzają w nieco inne tony.


Recenzja powstała przy współpracy wydawnictwa WAB, jednak wszystkie wyrażone w niej opinie są moimi własnymi.

Wskazówki wydedukowane przez Sherlocka z myślą o łowcach potworów.
Tytuł: ,,Ludzie na drzewach''
Tytuł oryginalny: ,,The People in the Trees''
Autor: Hanya Yanagihara
Wydawnictwo: WAB
Tłumacz: Jolanta Kozak
Liczba stron: 450

16 | dodaj komentarz

  1. "Małe życie" mam już za sobą, ale za "Ludzi na drzewach" też się kiedyś zabiorę. Jak będę miała więcej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze ani jednej, ani drugiej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz słyszę zarówno o książkach jak i o autorze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem do nich do końca przekonana, ale tak interesująco o nich napisałaś, że jak będę miała okazję na pewno przeczytam, zwłaszcza "Ludzi na drzewach" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za wspaniała recenzja! Narobiłaś mi jeszcze większej ochoty na tę książkę, ale najpierw chcę przeczytać "Małe życie".

    OdpowiedzUsuń
  6. "Małe życie" zaczęłam i nie potrafiłam się wkręcić, dlatego narazie chyba muszę odczekać swoje zanim sięgnę znów po książkę autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z twórczością autorki planuję się zapoznać w przyszłym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam nic tej autorki, ale nie czuje się na siłach by po tą literaturę sięgać :/

    OdpowiedzUsuń
  9. To zdecydowanie niełatwa książka, ale i takie trzeba czytać. Myślę, że kiedyś się skuszę. Nie teraz, jeszcze troszkę. :) Zaciekawiłam się. :)

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale może kiedyś się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na razie mam na półce "Małe życie". Zobaczymy :) Fajnie wiedzieć, że dalsze książki trzymają poziom :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie. Nie, nie, nie. "Małe życie" było dla mnie taką straszliwą katorgą że nie mam tyle silnej woli żeby dać autorce jeszcze jedną szansę - nie ma takiej opcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurde, zawsze jak widzę gdzieś książki tej autorki, to mam ochotę je kupić, po czym przypominam sobie, że - hej! - i tak ich nie przeczytam. Po prostu to kompletnie nie moja bajka i wiem, że po prostu do mnie nie trafią ;/
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
  14. Na mojej półce czeka jeszcze Małe życie, a później zobaczę jak z innymi książkami tej autorki :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam na półce "Małe życie" i doczytałam je do połowy, po czym z niewiadomych względów ją odłożyłam...
    "Ludzie na drzewach" ogromnie mnie ciekawią, a zwłaszcza wątki medyczne i naukowe zawarte w tej powieści.
    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Jako zalatana mama niemowlaka wybieram pozycje lekkie, łatwe i przyjemne. Wielowątkowe cegły muszą poczekać na lepsze czasy.

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo