poniedziałek, 26 czerwca 2017

Hype na ,,Riverdale'' - serial tak dobry jak powiadają?

,,Riverdale'' oglądam już od momentu wyemitowania pilota przez Netflixa, jednak z recenzją ociągałam się okrutnie, czekając na jakąś dogodniejszą chwilę, bo może coś się poprawni, będzie mniej stereotypów, czy twórca jeszcze nas - widzów - zaskoczy. Trudno powiedzieć, czy się doczekałam.



,,Riverdale'' oparte jest na popularnych amerykańskich komiksach, choć na próżno szukać u nas jakiś wielkich grup fanowskich. W serialu zmieniono kilka rzeczy na potrzeby fabuły, a inne po prostu nie przyjęłyby się ze względu na swoją obcesowość. Mimo poprawek sporo rzeczy wydaje się zlepką znanych motywów - bale, tak wtórne już trójkąty miłosne czy wątek nowej dziewczyny. Poza tym sam główny bohater - Archie - staje się tylko postacią poboczną w naszych oczach, kiedy jego wątki oparte są tylko na konflikcie sportu z muzyką, czy kolejnymi romansami. Większą ciekawość wzbudza już choćby ''ta miła'' Betty, która bierze lekarstwa nie wiadomo, na co i ewidentnie ma problemy z kontrolowaniem złości.

Warto mimo wszystko zacząć od punktu wyjścia; w tytułowym miasteczku - w Riverdale - okazuje się, iż jeden z popularnych uczniów liceum i zarazem kapitan drużyny umiera. Zdruzgotani są uczniowie, ciekawi są dziennikarze, a rodzina zrozpaczona - przynajmniej na tyle, na ile pozwala na to ich status, gdyż bliscy zmarłego tworzą jedną z tych typowych rodów zbyt dumnych by płakać oraz zbyt bogatych, aby nie pokazywać się światu. Główni bohaterowie również stanowią sztampowe rodzinki - Archie przyjazny światu gra w drużynie, ma labradora, miłego tatuśka i marzy o karierze muzycznej. Jego przyjaciółka, można by było powiedzieć, że zza płotu - która notabene żywi do niego gorące uczucie - to ta dobra, miła i pomocna. Ma nadopiekuńczą matkę, całkiem potulnego ojca oraz siostrę, o której na początku serialu, wiemy bardzo mało. Naturalnie nie mogło też zabraknąć nowej dziewczyny, Veronici, geja niewnoszącego nic do fabuły oraz Jugheada - jedną z barwniejszych postaci, która zna się na popkulturze, pomieszkuje w kinie i kocha jedzenie.

Kompletnie nie udziela mi się szał związany z tym aktorem. Nie uważam też, aby jakoś szczególnie wychylał się ze swoją grą aktorską, jednak trzeba przyznać, że dostał w spadku najciekawszy scenariusz. 

Scenarzysta nie radzi sobie też zbyt dobrze z prowadzeniem wątków miłosnych. Szybko spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego. Po pierwsze są to miłostki bardzo niespójne i przede wszystkim bez żadnych motywacji bohaterów; rzadko jest tam wpisana jakaś przeszłość, często nie widać też uczucia, więc generalnie pary powstają z niczego. Sam Archie podczas trzynastu odcinków całował się chyba z wszystkimi dziewczętami w jego wieku (i zresztą nie tylko), natomiast z żadną nie miał prawdziwej chemii budowanej przez kilka epizodów. Tam po prostu miłość przychodziła i odchodziła, nie naradzała się stopniowo, jak to ma w zwyczaju.

Kolejnym minusem w moich oczach są rodziny przyporządkowano wyglądem niemal pod linijkę, w taki sposób, że momentami bije to sztucznością. Cooperowie cali w blondzie, Blossomowie rudzi,  a państwo Lodge z czarnymi włosami - powiedzcie mi, która rodzina ma kropka w kropę takie same włosy? Jedyne co w tych rodzinach było godne zawieszenia oka to charyzmatyczni rodzice - nie każdego trzeba było lubić, jednakże każdy dodawał coś od siebie, zamiast być tylko nudnym tłem.

Właśnie o tak zniewalającym dopasowaniu mówię.

Inną sprawą są mocno widoczne błędy logiczne. W jednej scenie bohaterowie wchodzą na lód i on momentalnie zaczyna się łamać, więc wycofują się, po czym kilka chwil później wszyscy znów wchodzą na lód i stają  niemal w tym samym miejscu. O dziwo nawet nie słychać wówczas skrzypnięcia zamarzniętej wody. Ta sekwencje wręcz błagała się o jakieś wyjaśnienie, cokolwiek!

Na szczęście trochę mniej minusów jest w obsadzie - szczególnie starsza część sprawdza się rewelacyjnie, a wśród nich jest choćby Mädchen Amick - matka Betty - która grała w ,,Miasteczku Twin Peaks''. Daje też radę Luke Perry - ojciec Archiego - czy zabójczo urodziwa Marisol Nichols, która grała m. in. w młodzieżowym serialu o wilkołakach, czyli - ,,Teen Wolfie''. W kategorii młodziaków, powiedziałabym, że jest różnie. Większość z tych osób ma za sobą małe produkcje, a dla niektórych to dopiero pierwsza rola, więc pojawiają się potknięcia. Momentami płacz wychodzi zbyt przerysowanie i karykaturalnie, za to innym razem zdziwienie, bardziej przypomina zatwardzenie.

Jeszcze nie zdecydowałam czy lubię postać Marisol, jednak jej uroda jest cudowna - tego jestem pewna.

Cokolwiek bym nie powiedziała ,,Riverdale'' to przyjemny przeciętniak, szczególnie dobry na początek z przygodą seriali. Wówczas może nieźle zawrócić w głowie, jednak w innym wypadku... Bywa różnie. Trzeba wiedzieć, że to guilty pleasure, któremu może nawet nieco dalej do innych produkcji The Cw, jednocześnie ,,Riverdale'' jest jedynym z tych seriali, których fabuła skupia się na morderstwie, lecz gdy zostaje ono rozwikłane fabuła mknie dalej. Powstaje, więc serial o morderstwie bez morderstwa. Mam tylko nadzieję, że nikt nie zapędzi tego projektu tak daleko jak ,,The Vampire Diaries''.

18 | dodaj komentarz

  1. Jestem chyba jedyną osobą, która nie obejrzała nawet jednego odcinka... Mam inne seriale :P
    Szkoda, że tak trochę "odwalili" ten serial :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie od Riverdale odrzuciło już na samym początku. Płytka historia z płytkimi bohaterami. Komiksy mają w sobie przynajmniej jakąś lekkość i humor, a serial to zbitek scen, które się ze sobą nie łączą - co zresztą zauważyłaś. Jedyna "dobra" cecha tego serialu? Obszerny zbiór scen, które można wykorzystać w przeróbkach do filmów na YT i gifów na Tumblr ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oglądać seriale, także musiałam zapoznać się z powyższym. Jest całkiem przyjemny, ale ma swoje wady, które wymieniłaś. Mnie ciekawi jak to dalej się potoczy, także obejrzę kiedyś kolejny sezon. Jeny ta aktorka z Teen Wolf'a taka znajoma była, ale nie skojarzyłam, że tam się pojawiła. :D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nie oglądać drugiego sezonu, ale ostatecznie też się skuszę, a to głowie przez tą ostatnią sekwencję z Fredem i Archie'm. Muszę się dowiedzieć, jak to się skończyło.

      Usuń
  4. Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które w tym momencie pierwszy raz dowiedziały się, o czym jest ten serial. :D
    Ja lubię oglądać seriale, mimo że prawie nigdy ich nie kończę. Brakuje mi samozaparcia i chęci, by obejrzeć wszystkie odcinki. Jak do tej pory najdalej zabrnęłam z Supernatural. Nie sądzę, abym w najbliższym czasie zaczęła oglądać kolejny, a z pewnością nie Riverdale, który wydaje się dość płytki.

    Pozdrawiam serdecznie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze słyszę, i o komiksie, i o serialu. Chociaż lubię młodzieżowe klimaty, coś czuję, że to dzieło nie jest jednak dla mnie. Chyba najbardziej zniechęciła mnie to dopasowanie rodzin. Lubię, gdy bohaterzy wymykają się stereotypom, a tutaj tego nie ma. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie ma tu łamania stereotypów - w końcu jest przystojny główny bohater, podkochująca się w nim przyjaciółka, bogata gwiazda szkoły i nowa dziewczyna, w której się zakovhuje główny bohater. Sama widzisz, że już postacie są sztampowe.

      Usuń
  6. Ja osobiście lubię "Pamiętniki Wampirów", ale do 4 sezonu coś się tam działo. W kolejnych było to już tworzenie czegoś na siłę, gdyż serial ma oglądalność. Jednak sądzę, iż z każdym odcinkiem była ona coraz mniejsza. Co do serialu, o którym mowa to wciąż nie jestem przekonana do tego czy warto go obejrzeć, z jednej strony chciałabym a z drugiej - wręcz odwrotnie.
    Zapraszam do siebie
    http://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Pamiętniki Wampirów" to mój pierwszy serial zagraniczny i zarazem pierwszy serial na poważnie, dlatego oczywiście czuję spory sentyment do produkcji, a podczas oglądania na wiele rzeczy przymykałam oko. Nie wiem czy zaczęło się od czwartego sezonu czy piątego, ale jakoś na przełomie tych epizodów coś stało się złego z Plec, bo zaczęła wymyślać rzeczy absurdalne i głupie. Na przykład Delena, kiedy w końcu była prawdziwą parą została pozbawiona chemii, a ich relacja opierała się na płytkim pożądaniu i kłótniach. Nie wspominając już o ósmym sezonie, w którym zrobiono z Matta człowieka niezłomnego i superbohatera, który jest w stanie naprawić wszystko i wszystkich. Śmiechu warte to było. Ja na ,,Riverdale" nie traciłabym czasu, jeśli masz lepsze propozycje w zanadrzu.

      Usuń
  7. Idealnie mnie podsumowałaś. Mam wrażenie, że po prostu telewizja chce wykorzystać szansę, że PLL się kończy i serwuje coś utrzymanego w podobnym stylu, gdzie nastolatkowie próbują bawić się w detektywów. I wychodzi na to, że Archie to wg mnie zlepek kilku postaci, bo w 2 pierwszych odcinkach to zupełnie inna osoba, niż w dwóch kolejnych, a co dopiero ten chłopak z ostatniej sceny. A miłość Betty do Archiego? Jeśli rzeczywiście podobał jej się od dziecka, to nagły obrót na pięcie do Jugheada... wtf xD
    Ah, i najfajniejsza część tego serialu - fandom. Bardziej toksycznego miejsca na ziemi chyba nie ma. Można było spokojnie zrobić popcorn, zasiąść przed fb i śledzić gównoburze. Teraz trochę słabiej, bo postanowiłam zrobić formę na wakacje i dupa, a nie popcorn XD

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym fandomem to niestety w punkt; nie idzie tam nawet poprowadzić jakiejkolwiek dyskusji, bo cię zasypią albo odpowiedziami w formie jednego słowa, albo czymś w rodzaju ,,Collll! On jest boski, wspaniały <3". Nie wspominając już o osobach, które nie chciały Rossa Lyncha w obsadzie, bo jest gwiazdką Disneya, ale o tym, że ich hiper gwiazdka Cole też tam zaczynał to już nie pamiętają... To jest ten minus dużych grup fandomowych.

      Usuń
  8. Obejrzałam wszystkie odcinki i na dzień dzisiejszy jestem w stanie powiedzieć, że nie było to nic nadzwyczajnego, ale podobało mi się bardziej niż płytkie 13RW.
    ,,Riverdale" to taki przyjemny odmóżdżacz, idealny na lato.

    Pozdrawiam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak wyżej stawiam 13RW, które dla mnie płytkie nie było ani trochę.

      Usuń
  9. Ja obejrzałam wszystkie odcinki ze względu na Cole'a Sprouse'a, ale według mnie serial mógłby być bardzo dobry, gdyby lepsza gra aktorska niektórych osób z obsady.


    https://holding-some-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie, w pełni zgadzam się z ostatnim akapitem - ten serial jest tak przeciętny, że chyba bardziej się nie da. I wydaje mi się, że nie należy się za to na twórców obrażać, tylko trzeba ten fakt zaakceptować, bo tylko wtedy możemy liczyć na jakąś przyjemność z oglądania "Riverdale". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc po raz pierwszy słyszę o tym serialu i chyba skuszę się na kilka odcinków, żeby przekonać się, czy Twoja opinia przełoży się na mój punkt widzenia ;)
    Obecnie rozpływam się nad Once Upon a Time, które swoim baśniowym klimatem wciągnęło mnie na całego ;)
    http://favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze jest wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która nie zachwyca się Riverdale ;) Po pierwszym odcinku myślałam, że będzie naprawdę ciekawie. Ostatecznie wyszedł typowy młodzieżowy przeciętniak, sama zaś już tylko dla zasady obejrzałam finał. Kolejnych sezonów na pewno nie będę oglądać, całe szczęście jest wiele lepszych produkcji ;)
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo