Odnalazłam w sobie bardzo silną potrzebę
podzielenia się czymś tak dobrym jak ,,Suits'' lub jeśli ktoś upiera się przy
polskim tytule, to czymś tak świetnym jak przystojni faceci ,,W garniturach''. W
każdym razie będzie dużo miodu, chociaż znajdą się także minusy.
,,Suits'' to dramat prawniczy, lecz trzeba
przyznać, że wyraźnie dzieli się na dwie części - pierwsza składa się z trzech
pierwszych sezonów i mówi głównie o prawie, za to drugi segment to już w większości
drama z domiastką przepisów, negocjacji i sądu. Dlatego jeżeli szukacie pozycji
stricte prawniczej, która nie będzie się skupiać na niczym innym to w
późniejszych sezonach możecie porzucić ,,Suits'' (chyba, że i was oczaruje
Harvey Specter. Kto wie...). Zaczynając jednak od początku. O czym jest
,,Suits''?
Harvey to jeden z najlepszych
prawników w topowej kancelarii i już na dniach ma zostać nominowany na
starszego wspólnika, a zgodnie z tradycją firmy każdy starszy wspólnik
zatrudnia współpracownika, czyli prościej mówiąc żółtodzioba po Harvardzie. I
tutaj pojawia się problem. Harvey poznaje Mike, a że Mike z swoją fotograficzną
pamięcią potrafi oczarować każdego to i z Harveyem mu się udało. Specter sprzeciwia
się zasadom i zatrudnia Rossa, mimo iż ten nie skończył prestiżowej uczelni. Obydwoje
cieszą się wspólną pracą, jednocześnie pilnując, aby nikt nie dowiedział się o
tajemnicy Mike'a. Jak dumnie mówią zdjęcia promocyjne - ,,dwóch prawników,
jeden dyplom''.
Jakiej by to ,,Suits'' nie miało porywającej fabuły to trzeba zacząć od najważniejszego, czyli powodu, dla którego sama zdecydowałam się w ogóle odpalić ten serial. Przyznam się, że jest to argument niezwykle próżny, ale już od dawna pogodziłam się z faktem, że często oglądam coś dla samych doznań estetycznych i to nie do końca tych, które płyną z niezwykłych ruchów kamery. No więc, od dawna mam taką zasadę, że każdy mężczyzna (nawet najbrzydszy) w garniturze wygląda od razu lepiej także uznałam, że serial, który już w nazwie ma wpisane garnitury nie może mnie pod tym względem zawieść i nie myliłam się. Na szczęście.
Ten pan bez garnituru mógłby już nie być tak ładny. |
Serial oprócz przystojnych panów w idealnie skrojonych garniturach oferuje jednak znacznie więcej. Przede wszystkim życie prawników od razu wydaję się o wiele bardziej ekscytujące i co ważne, nasi prawnicy rzadko kiedy zajmują się prawem karnym. Jasne, zdarzą się i takie sytuacje, lecz w większości sprawy, które załatwiają to głównie występki gospodarcze lub pozwy zbiorowe. Dodatkowo wszystkie te przypadki najczęściej udaje im się załatwić jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Jednym słowem - grube ryby bronią grubych ryb. Nie ma tu mowy o zmordowanych urzędnikach państwowych, którzy walczą z gigantami, powtarzając sobie w przerwie na lunch przypowieść o Dawidzie i Goliacie, aby podnieść się na duchu. Warto mieć więc na uwadze, że życie prawnicze w ,,Suits'' to nie obraz każdego przeciętnego prawnika tylko prawdziwych rekinów i to też nie wszystkich, gdyż w serialu każda kobieta chodzi w dziesięciocentymetrowych szpilkach oraz idealnie dopasowanej sukni. Nie jestem pewna czy w rzeczywistości również wszystkie panie tak się zachowują.
Poza tym serial oferuje wyraziste postacie i to nie tylko te męskie. Obok uroczego i nieco
zagubionego Mike'a stoi postać, której teoretycznie nie powinno się lubić,
czyli Harvey Specter - gość, który chce wygrać za wszelką cenę, a wszystkie
sprawy pro bono uważa za niewarte swojej uwagi. Teoretycznie nikt nie powinien
go lubić, ale kto przejmowałby się teorią... Na dobitkę, w firmie pracuje inna
niezwykle osobliwa postać - Louis Litt. Mogę przysiąc, że niezależnie ile
seriali oglądacie to drugiego takiego bohatera nie zobaczycie nigdzie. Tak
zresztą jest z wszystkimi postaciami ,,Suits'' - niezależnie czy to
wszystkowiedząca sekretarka, szefowa czy prokurator-dupek, żadna z postaci nie
daje się szufladkować.
Co by się nie działo, wszyscy i tak muszą wylądować na dywaniku u tej pani. |
Kopiąca tyłki bohaterka, dobra muzyka oraz ładne widoki składające się w wieżowców to na pewno niezaprzeczalne atuty, ale mój całkowicie subiektywny, żelazny kodeks mówi, że tam gdzie jest tzw. bromance tam jest dobry serial i właśnie przy temacie przyjaźni męskiej się zatrzymam. ,,Suits'' z jednej strony jest oszczędny w tego typu scenach, lecz z drugiej bardzo wymowny. Sceny między Mikie'm a Harveyem to głównie przekomarzanki bądź przerzucanie się cytatami z filmów, czyli przypuszczalnie nic, co wskazywałoby na mocną więź między nimi, jednakże kiedy trzeba obaj są sobie wierni i lojalni jak psy. Natomiast relacja uczeń-mentor (która na początku ich łączy) z czasem nabiera całkiem innego wydźwięku. Co najlepsze, dialogi między nimi są błyskotliwe oraz naturalne, więc nie ma się wrażenia, że to jakaś pełna patosu relacja. Dodatkowo to produkcja, gdzie po kilku sezonach można dużo powiedzieć o mentorstwie oraz jego roli w życiu człowieka. Naprawdę.
Wiem również, że są ludzie, którzy zamiast tak jak ja cenić męską przyjaźń wolą wątek romantyczny, dlatego tylko szybko napomnę, że i miłość damsko-męska ma swoje miejsce w ,,Suits'' i to właściwie już od początku. Co prawda, nigdy nie był to wątek pierwszorzędny, jednak cały czas się przewija i co ważne nie jest ani przesłodzony, ani zrobiony na siłę.
Jak ładnie zaznaczono w serialu ,,Harvey przestał być już Supermenem. Teraz jest Batmanem, a Batman potrzebuje Robina''. |
Podsumujmy, ,,Suits'' to nie tylko ładne
twarze, ale i ciekawie skrojone charaktery, dużo prawniczych zagwostek podanych
w sposób niezwykle przyjemny, życie elit, piękna przyjaźń męska, o której nie
wiem zbyt wiele, ale zawsze uwielbiam ją oglądać. Dodatkowo, gdyby się tak
zastanowić dochodzi się do wniosku, że ,,Suits'' o prawniczych zajęciach mówi
sporo i to nie w kwestii samego prawa, ale w aspekcie charakteru prawnika; co jeśli przyjdzie ci bronić mordercy? Jak
spojrzysz sobie w lustro po wsadzeniu niewinnego człowieka za kratki? Albo jak
nie przenosić własnych tragedii na rozwiązywane sprawy? Jest to o tyle ciekawe,
że jak to mówią, ile głów tyle rozumów, a prawnicza firma równa się wielu
różnym tokom myślenia, dlatego też interesująco ogląda się dwie całkiem inne
perspektywy - zdystansowanego Harveya i ludzkiego, utożsamiającego się z każdą
ofiarą Mike'a, który oddaje wszystkim sprawom pro bono całego siebie. Nie wydaje
mi się, żebym napisała najbardziej zachęcającą recenzję w swoim życiu, dlatego
na koniec dodam, że obejrzałam wszystkie dostępne odcinki (czyli całe sześć sezonów
i początek siódmego, a to w przybliżeniu jakieś sto epizodów) w tydzień. Tak,
równy tydzień. To powinno stanowić najlepszą reklamę ,,Suits'', które gdzieś w połowie łapie delikatną tendencje spadkową, lecz mimo to sprawdza się świetnie jako trochę serial prawniczy, a trochę dramat skupiający się na rozterkach bohaterów.
Zaczęłam oglądać i na pewno będę kontynuować moją przygodę z tym serialem!
OdpowiedzUsuńMogłoby mi się podobać, zdecydowanie by mogło... I to nie tylko ze względu na facetów w garniturach ;) (podpisuje się pod Twoją opinią! ). Niestety, strasznie słabo idzie mi oglądanie seriali, przewaznie gubię rozpęd w połowie drugiego sezonu nawet w tych najfajniejszych i najbardziej angażujących. Chyba szkoda mi czasu na filmy i zawsze mam wrazenie, że czekają na mnie wazniejsze rzeczy :( Także "Suits" trafia na listę, na której tkwi już 6 innych seriali. Może do emerytury zdążę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Wiele dobrego już o tym serialu słyszałam, ale po prostu nie mogę zacząć go oglądać. Za dużo już seriali zaczęłam. Ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych seriali prawniczych!!! Donna i Louis dosłownie wymiatają :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda
https://booksbymags.blogspot.com/
Uwielbiam <3 Zwłaszcza za Donnę! Jeden z lepszych seriali. I humor, i przystojni panowie, i inteliencja. Bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńOch, i kolejny sezon, który będzie na mnie czekał. Jakoś znajdę czas, bo widzę, że warto. ^^
OdpowiedzUsuńTyle seriali już mam zapisanych, ze teraz mam dylemat czy chce zaczynać nowy, jednak prawo mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńMimo że jestem otwarta na przeróżne gatunkowo seriale to jednak ten sobie daruję. Wątpię, by mi się spodobał. Chyba nie tego od serialu oczekuję. :)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam Salem - lubisz takie seriale? :)
Pozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Masz na myśli seriale z elementami nadprzyrodzonymi? Jestem ogroooomną fanką ,,Supernatural'', więc to mówi samo za siebie. ,,Salem'' sobie zapisze, ale pewnie zabiorę się za to za tysiąc lat świetlnych, bo ostatnio jakoś trzymam się seriali kostiumowych.
UsuńStaram się nie wkręcać w seriale, bo ciągle szkoda mi na nie czasu, ale Twoja propozycja brzmi całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNiestety ostatnio praktycznie prawie w ogóle nie włączam tv (oglądanie wiadomości i meczów reprezentacji Polski potwierdzają regułę) więc ja kompletnie jestem nie w temacie 😂
OdpowiedzUsuńZ TV również nie korzystam, ale internety to już całkiem co innego :D
UsuńSceptycznie do niego podchodziłam, ale taaak, to było do przewidzenia, że jak tu wejdę, to będę chciała go zacząć oglądać. XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Znalazła serial dla siebie!!! Muszę koniecznie go obejrzeć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Bookomaniaczka :*
https://mojaczytelnia11.blogspot.com/
Chyba już wiem co będę robić wieczorem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://mareandbook.blogspot.com/
Dlaczego nie wspomniałaś o niesamowitym duecie Donna&Harvey, to na pewno przyciągnęłoby tłuumy nowych widzów!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten serial i choć najnowsze odcinki (lekko) mnie denerwują, to i tak oglądam bo no, cóż, Harvey'a nie da się nie lubić. Ani innych panów w garniturach. <3
Mnie od piątego (może szóstego sezonu) ten duet trochę męczy - w sensie są okey, lubię ich jako przyjaciół, nie shippuje, aczkolwiek jak będą razem to też się pogodzę tyle, że niech się w końcu na coś zdecydują, bo oglądanie Donny raz prawie płaczącą, bo Harvey ma dziewczynę, a później mówiącą ,,Spoko, w sumie kocham cię jak brata'' lekko drażni.
UsuńNie oglądam tego serialu, nie sądzę by były to moje klimaty, ale może kiedyś. Teraz cierpię na brak czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Tori Czyta
Próbowałam, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZaczytana Weni
Mam słabość do garniturów, ale raczej nie w serialach. Nie jestem ich fanką i nie widzę w obsadzie żadnego aktora, który przekonałby mnie do zarywania dla niego nocy, więc raczej nie wciągnę się w oglądanie "Suits" ;(
OdpowiedzUsuńJestem człowiekiem anty serialowym. Oglądam jedynie dwa polskie, oraz koreańskie dramy. Przemierzałam się do kliku amerykańskich bądź brytyjskich produkcji, ale zawsze rezygnuję po 2-3 odcinku. Może kiedyś odnajdę w sobie miłość do seriali nie koreańskich XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
Obejrzałam ten serial i jestem nim zachwycona, bo tak. Szczerze powiedziawszy wszystko tam dla mnie było genialne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zaczytananinja.blogspot.com/
Już od dawna mam w planach ten serial, ale jakoś nie mogę się zebrać :P straszne lenistwo mnie dopadło :D
OdpowiedzUsuńGarnitury chyba na każdą kobietę działają ekscytująco ^^ Ja sama uwielbia mężczyzn w garniturach, więc po serial na pewno sięgnę w najbliższym czasie :D Pozdrawiam Książkowa Dusza
OdpowiedzUsuń