Niespełna miesiąc temu pojawił się u mnie post o urokach pracy w księgarni stacjonarnej. Idąc za ciosem dziś będzie nieco kwiatków z życia pracownika księgarni internetowej, a to wszystko za sprawą Izabeli, która opowie nieco o wadach pracy w takim miejscu. Zapraszam!
Praca w księgarni stacjonarnej z pewnością jest ciekawym zajęciem, w szczególności dla książkoholika. Nie zapominajmy o tym, że obecnie na rynku prym wiodą księgarnie internetowe, a tam zabawnych, dziwnych i przerażających historii z pewnością nie brakuje!
1. Ale jak to? Myślałem, że ta książka będzie lepsza...
Jak wiemy, jedną z zalet czytania książek jest jej pozytywny wpływ na rozwój naszego mózgu. Czy na pewno? Śmieszne historie z obsługi klienta w księgarni internetowej muszę rozpocząć od pewnego Pana, który kupił przewodnik po wyspie X. Zamówienie zostało zrealizowane na czas, jednak Pan mimo wzorowej obsługi był niezadowolony. Dlaczego? Ponieważ przewodnik zawierał kilka stron dodatkowego opisu okolicznych wysp. Znacie przewodnik po jakimkolwiek większym mieście, który ani słowem nie wspomina o jego obrzeżach ? Ja nie, ale Pan tak. Na nic zdało się tłumaczenie, że zażalenia powinien kierować do samego autora!
2. Punkty odbioru
Nawiązując do zawartości, tym razem paczek... Pewien
Klient zamówił przesyłkę do punktu odbioru, w którym z pewnością tego dnia
pracowała delikatnie roztargniona ekspedientka. Wydała Panu paczkę, która
przyszła z innej księgarni, do innej osoby. Pan wraz z rodziną (dosłownie! Żona
też zrobiła niemałą awanturę) nazwał nas oszustami, którzy nie dbają o klienta
i zapewnił, że wszyscy jego znajomi dowiedzą się o naszej niekompetencji.
Smutna paczka nadal czekała na odbiór i właściciela.
3. Jak to dodatki?! Weźcie to ode mnie!
Co roku organizujemy niespodzianki dla najlepszych klientów. Tym razem
przygotowaliśmy książki, gadżety i podziękowania, które zapakowaliśmy w firmowe
torby. Jeden z zestawów powędrował do Pana, który na książki wydaje rocznie
równowartość 5 średnich, miesięcznych pensji w naszym kraju. Z pogardą
stwierdził, że nic od nas nie chce i proszę mu więcej nigdy nic nie dawać.
Zagroził nam, że zmieni księgarnię! Nie byłoby nic w tym dziwnego, bo nie każdy
lubi prezenty, gdyby nie to, że Pan pojawił się u nas osobiście! Zdarzają się jeszcze takie cuda, że klienci mają pretensję o darmowe zakładki!
4. Może współpraca?
Blogowanie jest bardzo bliskie mi oraz autorce tego bloga. Z tego powodu nie mogłam zapomnieć o napływających do księgarni prośbach o współpracę. Pewnego dnia otrzymaliśmy propozycję zrecenzowania dowolnej książki z naszej oferty. Niestety blog nie spełniał naszych kryteriów, dlatego poleciliśmy jego autorce odezwać się do nas za pewien okres czasu. Następnego dnia otrzymaliśmy dokładnie tą samą prośbę. W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że może odpowiedź od nas nie dotarła. Sprawa szybko się wyjaśniła. Okazało się, że Pani jest bardzo niecierpliwa. W ciągu kolejnych dwóch tygodni dostaliśmy od niej około sześciu IDENTYCZNYCH wiadomości w tej sprawie. Na każdą dostała odpowiedź… taką samą ;)
5. Ups!
Na koniec zostawiłam Pana, który rozbawił nas do łez. Znacie ten moment, kiedy nie wiecie, gdzie przesłać zdjęcie, które ma znaleźć się na komputerze? Oczywiście można wykorzystać do tego znany wszystkim Messanger. Jeden z Klientów przypadek wysłał do nas swoje półnagie zdjęcie, a następnie długą prośbę o niepublikowanie przesłanej wcześniej treści. Oczywiście do prośby się zastosowaliśmy, a co do Pana, wyglądał nieźle!
Na koniec zostawiłam Pana, który rozbawił nas do łez. Znacie ten moment, kiedy nie wiecie, gdzie przesłać zdjęcie, które ma znaleźć się na komputerze? Oczywiście można wykorzystać do tego znany wszystkim Messanger. Jeden z Klientów przypadek wysłał do nas swoje półnagie zdjęcie, a następnie długą prośbę o niepublikowanie przesłanej wcześniej treści. Oczywiście do prośby się zastosowaliśmy, a co do Pana, wyglądał nieźle!
I teraz mój ulubiony kwiatek, który zapamiętam na długo.
Klient: Co się dzieje z moim zamówieniem?
Szukam w bazie. NIE MA.
Ja: Proszę o podanie numeru zamówienia.
Klient: [numer]
Ja: Proszę o podanie poprawnego numeru, który został wysłany w wiadomości
e-mail.
Klient: Przecież wysłałem. NIE WIDZISZ KU*WA?
Ja: To nie jest numer zamówienia z naszej księgarni.
Klient: Sorki
I takim o to kulturalnym akcentem dziękuję serdecznie za chwilę waszej uwagi. Pamiętajcie, że za ekranem komputera też siedzą ludzie, którzy obsługują i kompletują Wasze zamówienia!
I takim o to kulturalnym akcentem dziękuję serdecznie za chwilę waszej uwagi. Pamiętajcie, że za ekranem komputera też siedzą ludzie, którzy obsługują i kompletują Wasze zamówienia!
Można się pośmiać przy lekturze, choć nie zazdroszczę osobie, która faktycznie przeżyła to na własnej skórze :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Moja Lady Jane”
Bardzo ciekawy post, wiele ciekawych historii, ale też niemiłych. Na pewno taka osoba musi miec silne nerwy 😂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
mareandbook.blogspot.com/
HAhaha ubawiłam się nieźle! Bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńNie do pozazdroszczenia, ale może te wszystkie cudowne książki wokół są pocieszeniem? ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się
Usuń:) Książki są pocieszeniem!
Jeju, ja bym darmowe zakładki przyjęła w każdej ilości (moje niszczą się bardzo szybko!), a inni ich nie chcą :D
OdpowiedzUsuńChyba w większości prac zdarzają się jakieś dziwne, zabawne lub denerwujące sytuacje :)
Pozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Jak można nie chcieć tych wszystkich dodatków i zakładek ? XD świetny post :)
OdpowiedzUsuńSorki.
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam: wolałabym nie dostawać zakładek ;P I tak je wyrzucam: nie lubię mieć w książce reklam księgarni. Nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie, wiadomo, ale... w moim przypadku to małe marnotrawstwo papieru :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl
Tacy czytelnicy to "skarb" :D niestety, zdarzają się takie pomyłki :D
OdpowiedzUsuńCiekawy post ^^ ja lubię zakładki w książkach, bo często je tracę ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że praca w księgarni mnie nie kręci, haha. :D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, choć wierzę, że czasem wcale nie jest pracownikom takich księgarni do śmiechu. Ludzkie postawy nie przestaną mnie nigdy zadziwiać (mi tam jest miło, jak dostanę czasem jakąś zakładkę, choć tekturowych na ogół nie używam...), ale tak chyba jest w każdym zawodzie, obejmującym jakikolwiek kontakt z klientem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewelina z Gry w Bibliotece
Świetny post z momentami zabawną treścią. Super się czytało :D
OdpowiedzUsuń"Sorki" najlepsze. :D
OdpowiedzUsuńP.S. Czy tylko u mnie nie wyświetlają się polskie znaki? :>
Każda praca, w której ma się kontakt z klientem jest, ekhem, ciekawa i wielce pouczająca. Można się tyle o ludziach dowiedzieć! A wydawałoby się, że czytelnicy to grupa społeczna dosyć przewidywalna :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/
Świetny post :D cha cha
OdpowiedzUsuńCoz kwitaki sa doslownie wszedzie w kazdej pracy. Nawet tej wyamrzonej przez wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelu :)
OdpowiedzUsuńSorki, ale to był świetny post.
OdpowiedzUsuńCudowny post, bardzo zabawny! Niestety, każda praca ma swoje wady. Ten pan, który tak bardzo nie chciał zakładek mnie rozbawił - jak macie je jeszcze na zbyciu, chętnie przyjmę.
OdpowiedzUsuńOstatnie dwa najlepsze XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nawiąże do wypowiedzi jednej z poprzedniczek - ja też strasznie niszcze zakładki. Może dlatego, że jak jakaś mi się podoba, to jest w ciągłym użytku ☺
OdpowiedzUsuń